>
120 KILOMETRÓW NA GODZINĘ


Z taką właśnie prędkością Adamanty P. wbił się swoim samochodem w położony w pobliżu drogi osiedlowy sklep spożywczy i zbiegł pieszo (ze znacznie mniejszą prędkością) z miejsca wypadku.
Stłuczeniu uległo osiemnaście butelek mleka, sześć butelek soku żurawinowego, dwanaście słoików dżemu (policja nie zidentyfikowała jeszcze jego smaku) oraz dwadzieścia cztery słoje ogórków konserwowych. Zniszczonych zostało czterdzieści osiem kilogramów pomidorów i sześcdziesiąt kilogramów ziemniaków. Zaginął bez śladu jeden banan.
Zdaniem prokuratora prowadzącego tę sprawę, zastanawiający jest fakt, że - za wyjątkiem banana - ilości produktów spożywczych zniszczonych w wypadku określone są liczbą sześć lub jej wielokrotnościami. Jak powiedział nam nasz informator z kręgów zbliżonych do prokuratury, szóstka występuje także w numerze rejestracyjnym samochodu, którym Adamanty P. rozbił sklep. Prędkość samochodu w momencie zderzenia, ustalona przez biegłych na 120 km/h także wpisuje się w tę zastanawiającą prawidłowość, podobnie jak fakt, że zgodnie z zeznaniami świadków, Adamanty P. był po sześciu piwach.
Prokurator nie kryje swojego optymizmu nawet co do kwestii zaginionego banana.
- Podejrzewamy, że miał on długość dwunastu, osiemnastu lub dwudziestu czterech centymetrów, a Adamanty P. zabrał go z miejsca wypadku, aby utrudnić śledztwo - powiedział w wywiadzie udzielonym nam po dokonaniu wstępnych ustaleń. Nie potwierdził informacji, że banan mógł ważyć sześć kilogramów, zasłaniajac się dobrem prowadzonego dochodzenia.
Trwają czynności mające na celu zweryfikowanie przekazanej anonimowo policji informacji, że Adamanty P. ma szóstkę nieślubnych dzieci.

 
stat4u